wtorek, 11 sierpnia 2015

Z zaciśniętym gardłem



Z salonu dobiegał czyniony przez krewnych hałas, który był mu miły jak nigdy dotąd. W odległym szumie usłyszał lekkie trzaskanie albo stłumione klaśnięcia, które rzecz dziwna, zamiast go rozdrażnić wzbudziły w nim niejasną tęsknotę.
Kiedy wstał i otworzył drzwi salonu, zrozumiał, co to za odgłosy. W kuchni po drugiej stronie korytarza jego trzy siostry wałkowały, przy pomocy służących, ciasto. Wyglądasz na zdziwionego kuzynie, powiedział jeden z gości. Zapomniałeś że pojutrze są twoje urodziny?
Jedne z sióstr, z rękami po łokcie ubielonymi mąką podeszła i go objęła. Odpocząłeś, kochany? Robimy bakławę, jakiej nigdy w życiu nie jadłeś.
Jeszcze nie całkiem przytomny po głębokim śnie patrzył na białe warstwy ciasta, ułożone jedna na drugą, jak robiono to kiedyś w przeddzień wesela w wielkim domu na wsi. Zupełnie zapomniał o urodzinach, podobnie jak o wielu rzeczach podczas tej złowrogiej zimy.
Poprosił o szklankę wody, a potem odwrócił się znowu, by popatrzeć na warstwy ciasta, jakby nie mógł się nasycić ich widokiem. (...)
Przy stole podczas obiadu zapanowało nieoczekiwane ożywienie. Wzniesiono okolicznościowe toasty, złożono życzenia i wtedy zdołał zapanować nad sobą. Jedynie pod koniec, kiedy chciał spróbować bakławy, stanęła mu w gardle. Jak przez mgłę przypomniały mu się słowa siostry: takiej bakławy...takiej bakławy... Próbował uniknąć dalszego ciągu, ale nie zdołał. Takiej bakławy rzeczywiście nie jadł ani on, ani żaden z jego krewnych.


Ismail Kadare


Następca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz