niedziela, 23 sierpnia 2015

Kilometry od siebie


Żadne z nich nie miało ochoty na obiad; jednak kucharz, pragnąc okazać, że dorasta do sytuacji, sfabrykował olbrzymią ilość rizotta, która wypełniła michę na środku stołu. Wokół stały zbyt liczne półmiseczki z dodatkami: smażone banany, papryka, orzeszki ziemne, paw-paw, ćwiartki pomarańcz. Mieli wrażenie, że siedzą o kilometry od siebie, przedzieleni rozłogami półmisków. Jedzenie stygło im na talerzach i właściwie nie było o czym mówić; tylko: „nie jestem głodny”, „spróbuj choć trochę”, „nie mogę nic przełknąć”, „przed podróżą trzeba porządnie zjeść”, nie kończąca się przyjacielska zwada o jedzenie. Ali wchodził i wychodził usługując jak figurka na zegarze, która zapowiada bicie godzin. Obojgu wydawało się okropne, że będą zadowoleni, kiedy rozłąka stanie się zupełna. Będą mogli, gdy skończy się to nędzne pożegnanie, wziąć się do nowego życia, które znowu wykluczy zmianę.

Graham Greene

Sedno sprawy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz