wtorek, 18 sierpnia 2015

Prawdziwa żydowska kuchnia


Przyprowadził ją do domu, jak twierdził, na "prawdziwą żydowską kuchnię". Przez kilka tygodni paplał o nowej kasjerce gojce (mdłej brzyduli – jak mówił – chodzącej w łachach), która od pierwszego dnia pracy w biurze Towarzystwa na Boston i Okręg Północno-Wschodni wciąż go zadręczała, tak przynajmniej opowiadał bez końca, prośbą o poznanie prawdziwej żydowskiej kuchni. Wreszcie matka nie wytrzymała.
– No to już ją przyprowadź. Jak jej tak bardzo tego brakuje do szczęścia, mogę ją poczęstować.
Może ojciec nie spodziewał się takiego obrotu spraw?
Kto wie?
W każdym razie tamta poznała najprawdziwszą żydowską kuchnię. Nie przypominam sobie, żebym przez całe życie słyszał tyle razy słowo "żydowski" w ciągu jednego wieczora, a niech mi pan wierzy, że należę do osób nieźle osłuchanych z tym słowem. – Annę, to prawdziwa żydowska siekana wątróbka. Czy jadła pani kiedyś prawdziwą żydowską siekaną wątróbkę? Zapewniam panią, że moja żona robi najprawdziwszą w świecie. Proszę, i do tego chleb. Prawdziwy żydowski chleb razowy, z ziarnami zboża. O właśnie, Annę, świetnie pani sobie radzi, prawda, Sophie, że jak na pierwszy raz świetnie sobie radzi? Otóż to, proszę wziąć kromkę prawdziwego żydowskiego razowca, teraz proszę nabrać na widelec dużą porcję prawdziwej żydowskiej siekanej wątróbki – i tak dalej aż do galaretki. – Tak, tak, Annę, galaretka też jest koszerna, a jakże, jak najbardziej... ale skąd, nie ma mowy o śmietance do kawy, skoro się przedtem jadło mięso, cha, cha. Aleks, słyszysz, o co Annę prosiła...?
Trelemorele, tatusiu kochany, mnie po dwudziestu pięciu latach przyszło do głowy pytanie (wprawdzie nie mam najmniejszego dowodu, nigdy też dotąd nie wyobrażałem sobie, że ojciec jest zdolny do minimalnego bodaj naruszenia praw domowych... ale skoro już naruszenie praw tak mnie fascynuje), na widowni zrodziło się pytanie – dlaczego w ogóle przyprowadziłeś sziksę do domu? Bo nie mogłeś pogodzić się z myślą, że jakaś Aryjka przeżyje życie nie zjadłszy na deser żydowskiej galaretki? Czy też dlatego, że nie mogłeś dalej żyć bez żydowskiej spowiedzi? Nie konfrontując żony z obiektem swojego przestępstwa, żeby cię mogła oskarżać, karcić, upokarzać, wreszcie ukarać, a zatem upuścić raz na zawsze krew z twoich zakazanych namiętności! Oto prawdziwy żydowski desperat, mój ojciec.

Philip Roth

Kompleks Portnoya

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz